Tereny... Las właśnie, bagna. Przede wszystkim. Szukam butów nie do zaj***nia. Nie muszą być piękne, nie muszą się ładnie błyszczeć. Jak podeszwa odejdzie, odda się do szewca. Jak zrobi się dziura, to się odda do szewca, który naklei ładną łatkę. W zasadzie nawet, gdy się zniszczą, znoszą, będą zjedzone przez czas (wizualnie) i połatane milion razy, to i tak będą do mnie pasować. Chcę przede wszystkim, by były solidne i starczyły na ogrom czasu. Do poruszania się po różnych terenach (jak pisałem - łąki, mokradła, lasy... Tereny okołobagienne) w czasie wiosenno-letnio-jesiennym. W zimie to tylko, by w nich ruszyć do szkoły/miasta. Czyli w zasadzie takie codzienne buty, w których ruszy się nawet na koniec świata.
Znajomy proponował mi kupić jakieś typowe glaniory, ale zbyt bardzo kojarzyło mi się z upośledzonymi dziećmi metalu chodzącymi po ulicy, owiniętymi w dziesiątki cwaniackich gadżetów. Takich pseudo-twardzieli.
Nie pasowały do mnie, więc zacząłem szukać czegoś w stricte amerykańskim stylu. I trafiłem na Matterhorny, a stamtąd doszedłem do Corcoranów. Od razu do mnie przemówiły, zwłaszcza model XCS2525.
Taki PS: w sumie zależy mi trochę na stalowym paluchu, a zauważyłem, że ten model go ma.
PS2: Taki dodatek... Szukam butów, które na stałe zagnieżdżą się w mojej osobowości, utwardzą mój charakter i będą wspierać osobowość
