Taki ciekawy temat... może podzielę się doświadczeniem.
Osobiści emam Willysa z 27-29 listopada 1942 i w dzień "ukończenia" remontu (mającego na celu pojechanie tym autem na imprezę, a więc oszczędności na czasie i pieniądzach) razem z kolegą z grupy zapakowaliśmy go sprzętem i pojechaliśmy nim na D-Day Hel 2010. Spod mojego domu w Gdańsku to jakieś 110km. Już przed wyjazdem okazało się, że nie ma ładowania, ale zabrałem 3 akumulatory i wybraliśmy się w trasę nie włączając świateł. Już w Redzie wysiały mi hamulce - prawie w 100% (po powrocie wymieniłem wszystkie cylinderki i przewody - na koniec pompę - dopiero to pomogło). Tym czasem zapadł zmrok i na półwysep wjeżdżaliśmy już pełną nocą. Nie wchodził również drugi bieg.
Całą trasę pokonaliśmy w 3,5 godziny. Podczas trwającej tydzień (dla nas 2 tygodnie) imprezy musiałem wymienić skrzynię biegów, oraz na bieżąco walczyłem z ładowaniem i hamulcami - bez części i mojego warsztatu- bezskutecznie.
Urwała się również linka hamulca ręcznego. Zatem z układem hamulcowym sprawnym może w 10% wróciliśmy do domu... nadal na kołach.
Po Trójmieście również poruszam się nim na kołach.
Po ostatniej Paradzie Niepodległości w Gdańsku konieczny był jednak generalny remont silnika. Pierwotnie spieszyło się nam i zdecydowałem się wyłącznie na remont "szwedzki" - tylko wymiana pierścieni tłokowych oraz uszczelnienie i spasowanie/wymiana zaworów i ich prowadnic. Teraz robie remont opiewającdy wszystko co da się zrobić

.
Na codzień (w zasadzie co noc) zajmuję się Willysami - współpracuję właśnie z Warkiem - on odpowiada za czesci, ja za wszystkie czynności związane z renowacją wozów.
Willysa można legalnie ciągnąć na lawecie, nawet 2-osiowej, ale złe przyzwyczajenia naszych policjantów narażają nas na mandaty - dlatego wolę na kołach - tak taniej i ciekawiej.

Kilka zdjęć:
http://www.facebook.com/album.php?id=10 ... &aid=37067Co do zakupu Willysa - nie ma sensu pakować się w jakieś składaki. Jeżeli silnik, skrzynia, zawieszenie, rama i buda są oryginalne, to wszystko można jeszcze uratować. Jeżeli nie ma się warunków a ma pieniądze - można powierzyć to mi. Generalnie Willysa, którego da się jeszcze wyremontować można kupić za powiedzmy mniej niż 20 tyś zł, żeby doprowadzić go do stanu koszernego trzeba liczyć kolejne 20 na remont ( nie licząc własnej robocizny).