Witam,
Po 6 miesiącach zabierania się do napisania tego tekstu, w końcu przyszła mobilizacja i pragnę podzielić się opinią o imprezie z perspektywy widza (o ile to kogoś interesuje

) Dla formalności dodam że dla porównania mam wspomnienia z edycji 2008, jeszcze zanim sam zająłem się rekonstrukcją.
Dla przejrzystości rozpiszę to na poszczególne dni zaczynając od wtorku 16.08 bo wtedy właśnie dotarłem na Hel, a opis będzie dotyczył tylko tego czego sam doświadczyłem
16.08
Zakładam że dynamiczne dioramy miały miejsce przede wszystkim w poniedziałek bo we wtorek już takiej dynamiki nie uświadczyłem, a same stoiska nie odbiegały znacznie od tego co mozna było zobaczyć np. W Gostyniu. (Chociaż szybowiec naprawdę był sporym urozmaiceniem) Moje wrażenie może wynikać z popołudniowej pory, kiedy dotarłem w okolice skrzyżowania bądź przygotowaniami do środowej inscenizacji bo faktycznie, cały tydzień, siedząc na plaży, dało się słyszeć terkot karabinów i wybuchy petard niosące się przez las.
17.08
O inscenizacji “Skrzyżowanie” niewiele mogę powiedzieć bo widziałem głównie tablicę “Uwaga wybuchy” (ale dobrze że takie były postawione, podobnie jak MP przy taśmach, chociaż tutaj chyba sprawdziłyby sie lepiej służby mogące użyc przymusu bezpośredniego w stosunku do opornych, typu kilku “dresików” którzy przemaszerowali przez pole jeszcze przed otwarciem go dla publiki). Niestety miejsce inscenizacji skutecznie ograniczało możliwość znalezienia dobrego punktu obserwacyjnego, pomimo że próbowałem z kilku stron. Wiem że założenie było że wojska jadą od plaży (chociaż sporo było tam spadochroniarzy jak na taką wersję) ale lepsza dla widza (czyli dla mnie

) byłaby możliwość ustawienia się na drogach, i puszczenie kolumny od strony niemieckiej dioramy. Na plus można zaliczyć tutaj dynamikę pokazu czy np. użycie niemieckiego działa.
Tak jak i 3 lata temu, tak i teraz wielki plus dla orkiestry Pipes & Drums za robienie oprawy dla parad, Co do samej kawalkady; na pewno ciekawie było zobaczyć taką ilość pojazdów historycznych w jednym miejscu, zwłaszcza różne modele jeepów i dodge’y. Postawić można jednak pytanie (które zresztą już chyba padało w niektórych dyskusjach) czy nie było ich za dużo, “rozjeżdzając” miasto. W samych inscenizacjach uczestniczyło ich naraz tylko kilka. Z drugiej jednak strony parada rozciągająca się przez całe miasto oznacza że każdy znajdzie coś dla siebie.
Najlepszy punkt tego dnia, to bez wątpienia prezentacja multimedialna na baterii. Drobny pośliźg czasowy z przyczyn technicznych można wybaczyć (W ogóle w porównaniu do imprezy 2008 gdzie czekałem czasem 1-2 godziny w tym roku obyło się praktycznie bez obsuw) bo klimat nadrabiał za całość, od strażników na bramie, których próbowałem wymanewrować zagadując po niemiecku, po “lądujących” spadochroniarzy i potyczki gdzieś tam w tle, naprawdę można było się poczuć jak w normandii ;p Od strony merytorycznej już tak kolorowo nie było bo wysłuchiwanie nazwisk wszystkich dowódców niemieckich jakoś pasjonujące nie było, a chłód dawał się we znaki. W części amerykańskiej siłą rzeczy dużo nowego się nie dowiedziałem ale dla przeciętnego widza na pewno było to ciekawe.
18.08
Wykład dotyczący willysów na scenie obok ratusza był jedynym z tej serii który miałem przyjemność obejrzeć. Był on jednak bardzo interesujący zarówno ze względu na samą prezentację różnych modeli jak i 3 egzemplarze tam stojące.
Wieczorna inscenizacja „Spadochroniarze w mieście” miała swoje słabsze i mocniejsze strony. Publika była dość ciasno pościskana pod budynkami ale „lądujący” spadacy byli całkiem sporym zaskoczeniem. Atak zza bankomatu trochę psuł efekt ale główną siła była tutaj narracja (ale o tym może za chwilę przy kolejnej inscenizacji). Spadaka na wieży niestety ze swojego miejsca nie widziałem.
19.08
Inscenizacja na baterii była zdecydowanie najlepszą w czasie całej imprezy. Do atutów zaliczyć można rozległość i „zagospodarowanie terenu”, wykorzystanie zarówno kolejki, niszczyciela czołgów (strzelający tuż przed widownią naprawdę robił wrażenie), shermana. Najważniejsza była tutaj jednak narracja (no może poza standardowym „mówi londyn” ;p), która poprzez spersonalizowanie potyczki i zwracanie uwagi na epizody takie jak ten z medykiem czy „polskiego” dowódcy, naprawdę pozwalała się wczuć w inscenizację. Dlatego też właśnie ta inscenizacja najbardziej przypadła mi do gustu Wrażenie trochę psuła odległość pozycji amerykańskich od publiki, mimo że strategicznie stałem na wzgórzu nad drogą to niewiele z tego co się działo dookoła szybowca i przy pociągu byłem w stanie dostrzec (dlatego kolejny plus dla narratora)
20.08
Lądowanie na plaży jako główna inscenizacja i najbardziej rozreklamowana niestety wypadło dość kiepsko. Na pewno fajnie było zobaczyć oddział wyskakujący z amfibii, natarcie przez wodę i wychwalanych już w tym wątku medyków (świetna robota!). Z tego co mi wiadomo to jednak ta sama nawałnica która zrobiła „bajorko” przesunęła też wał pod same umocnienia niemieckie przez co bezpośrednia walka odbywała się na wyciągnięcie ręki. Od momentu samego lądowania do zdobycia bunkra, jeśli nie liczyć wspomnianych medyków, było dość niemrawo. Siadł ładunek na wiewiórce, amerykanie prawie nieśmiertelnie dobiegali pod sam wał, a kiedy już dobiegli była chwila przestoju. Pirotechnika też nie porywała (zwłaszcza że w niedzielę trochę przesadzili w drugą stronę). Zdaje sobie sprawę że trochę warunki pogodowe wpłynęły na kształt inscenizacji ale jednak czegoś brakowało. Inna kwestia to już wspomniane nieszczęsne worki na śmieci (co jeszcze można przełknąć) ale ciąganie broni po piasku, czy ładowanie jej do wody (no ok, ok, realizm ale wyobrażam sobię minę właściciela ) i luźno wiszące wyposażenie nie sprawiały najlepszego wrażenia. PS. Kawałki bunkra walały się po plaży jeszcze tydzień po imprezie :/
21. 08
Ostatnia inscenizacja była chyba najbliżej tego co pamiętam z roku 2008 ale chodzi mi tu bardziej o formułę niż o jakość. Na plus na pewno miejsca dla publiczności zarówno na dole jak i nad polem bitwy. Dzielna załoga działa przeciwapancernego równiez się spisała. Pomimo porozwieszania siatek nie dało się uniknąć wrażenia że spadacy atakują „z parkingu”, natomiast natarcie idące główną drogą, przy oprawie wybuchów i dymu wypadło dużo lepiej. Apropos wybuchów to jednak ekipa pirotechniczna za bardzo podkręciła śrubę na tak „zamkniętej” przestrzeni, zwłaszcza przy brakach dnia poprzedniego. Co zresztą skończyło się chyba nieciekawie biorąc pod uwagę obecność karetki po inscenizacji. Inscenizacja była mimo to całkiem niezła.
Wybaczcie obszerność mojej pisaniny ale trochę mi się nazbierało przez 6 miesięcy, a i tak starałaem się zawrzeć to co najważniejsze. Podsumowując, na plus zaliczyć można dobre planowanie i brak obsuw co się dawało we znaki parę lat wstecz. Narracja dodająca charakteru inscenizacjom i czyniąca je ciekawszymi niż tradycyjne „niemcy atakują, amerykanie się bronią i się strzelają.” (przy okazji pytanie do organizatorów, na ile te scenariusze były oparte na prawdziwych postaciach, a ile zostało wymyślonych (np. Oficera polskiego pochodzenia w 82div, wspomnianego na baterii, gdzieś tam znalazłem). Innym atutem imprezy jest różnorodność wydarzeń; inscenizacje, parady i prezentacje.
Z drugiej strony odnieść można błędne wrażenie że walki w normandii Amerykanie wygrywali z łatwością, nawet nie chodzi mi tu o filmość niektórych scen bo taka specyfika inscenizacji, ale ogólne wrażenie że może zginie kilku spadochroniarzy albo rangersów ale wystarczy że podjadą dwa czołgi, kilka jeepow i wojna wygrana. Jak dla mnie zabrakło jakiejś inscenizacji pokazujacej ze jednak tak łatwo nie było (wiem ze historycznie Amerykanie dość szybko sie uporali); czy to klimaty Caen czy wiekszy opór na plazy Omaha. Druga kwestia która psuła odbiór to wspomiane już przeze mnie traktowanie broni, i taka dość „rozluźniona” postawa w niektórych okolicznościach, ale zostawiam to regulocjom wewnątrz grupowym, nie mnie wyrokować.