AL napisał(a):Dla mnie osobiście ważniejszy jest czynnik zgodnosci z realiami odtwarzanych wydarzeń, konsekwencja w tym co reprezentuja rekonstruktorzy...[...]
O to akurat dbają grupy we własnym zakresie, a nie organizatorzy - w tej kwestii Gostyń też kuleje, podejrzewam, że jak każda impreza, na którą może przyjechać jakakolwiek
grupa, która wyśle zgłoszenie i wniesie regulaminowe wpisowe.
AL napisał(a):, a nie punktualność inscenizacji. Bo to chyba nie jest priorytet , a dostrzegam jakąś dziwną podnietę tym faktem To czy pokaz opóźni się o kilka czy nawet kilkanaście minut to nie taki spory grzech przy tego typu imprezach. Jasne , ze ludziska są różni i niektórzy mogą sie czuć oburzeni , ze z powodu opóźnienia, zamówiona kaszanka im wystygnie, ale takich wogóle nie biorę pod uwagę Nie dajmy sie zwariować!
Napiszcie czy poziom rekonstruktorów idzie w dobrym kierunku i czy może tworzy sie coś w rodzaju klimatu z poprzednich lat Gostynia-klimatu imprezy robionej przez rekonstruktorów i dla rekonstruktorów. Robionej tak aby Ci którzy świecą twarzami i szpejem przed ludźmi-nie mieli powodów do narzekań. Zastanawiam się czy na Helu ma to rację bytu.
Jeśli w Gostyniu były opóźnienia to ludzie też wybierali stragany z kaszanką i bigosem, aniżeli żmudne wyczekiwanie przy taśmie na inscenizację. I na Helu i w Gostyniu
rekonstruktor ma tą samą rolę - pokazać wycinek historii widzom.
AL napisał(a):Po zdjęciach, wypowiedziach widzę ze uczestnicy spooooro własnej pracy włożyli w przygotowanie imprezy. I cholernie fajnie! Ale czy przekłada sie to na scalenie środowiska rekonstruktorów?
Przekłada się i to bardzo, przynajmniej pośród tych grup, które brały w tych pracach udział. Ponadto praca bardziej scala
i integruje ludzi, aniżeli siedzenia na własnych tyłkach, na własnych dioramach jak ma to miejsce w Gostyniu w ciągu dnia.
Pozwolę sobie tylko rzucić hasłem GRH Łopatka i już wielu osobom jawi się uśmiech z tego przedsięwzięcia, które przez dwa
dni było symbolem ciężkiej pracy i dobrej zabawy w jej trakcie.
AL napisał(a):Wiecie, w Gostyniu, przy zgłoszeniu do 30czerwca2011 opłata wynosiła 15zł za obecność na CAŁYM Zlocie...wiec dysproporcje z opłatami na Helu i tak...hmmm...spore... Noclegi zwykle robimy w grupach i najczęsciej pod własnymi namiotami, a obiady na każdym Gostyniu który odwiedzałem, były w cenie wpisowego.
Jak już Artur wspomniał, w tym roku w cenie wpisowego była jedynie opaska na rękę. Nocleg na kompanii miał ogromną zaletę, bo nikt
nie musiał siedzieć na dioramie tak jak w Gostyniu i pilnować szpeju. Wszyscy mogliśmy spędzać wieczory we wspólnym gronie, a szpej
leżał bezpiecznie w izbach na kompanii. Jak napisał Wysokist i Jones nocleg na kompanii nie był przymusem.