Strona 5 z 5

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Pn sty 30, 2012 9:57 pm
przez krzczajka
Co do czołgów, to osobiście uważam, że na Helu nie bardzo jest jak je wykorzystać - teren "nieprzystosowany". Co prawda jest inscenizacja Cherbourg i parada ale co do walki to już nie bardzo.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Pn sty 30, 2012 11:39 pm
przez sobell
Chris napisał(a):
sobell napisał(a):witam mam pytanie czy wiadomo cos juz o dday hel 2012 ? bo bylem w 2011 pierwszy raz powiem ze bylem w "ciezkim " szoku jak fajnie bylo to zorganizowane a moj 3 letni synek ogladal wszytkie scenariusze od deski do deski z rozdziawiona buzia poprostu chyle czola panowie . tak po cichu przed zona tez kmpletuje sprzet ;) pozdrawiam




P.S. Nie wiem, jak długo uda Ci się ukrywać przed żoną rosnącą ilość szpeju w domu i szybko malejący stan konta... ;D
W moim przypadku po roku przygotowywania mojej żony... wystarczyła szczera rozmowa...;)
Teraz zdarza się, że żonka sama mi coś kupi, bo widzi, że to jest moja pasja, która sprawia mi mnóstwo przyjemności...
Pozdrawiam i życzę powodzenia
Chris

no wlasnie jej tez sie to podoba ale narazie nie wie jakie sa tego hobby koszty ,wiec narazie nisch mi sprzyja ;) pozdrawiam

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Wt sty 31, 2012 2:09 pm
przez ssgt.Lanc
Witam.
Na pewno nie będzie ani Tygrysa, ani Pantery. Będą za to dwa Shermany ;)
Co do organizacji samej imprezy: czekamy na akceptacje wniosków o dofinansowanie. Od tego zależeć będzie istnienie i rozmach tegorocznej edycji naszej imprezy.

Pozdrawiam.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz lut 23, 2012 1:49 pm
przez drchiry
Witam!
Z ciekawosci przeczytalem caly watek. W kwestii uwag do koszernosci to kazdy widzi prawda jaki kon jest. Jesli chodzi o aliantow to tak jak mowil Lanc - jest kilka mlodych grup ktore dopiero co zaczynaja przygode. Chocby RZS - a w niej skladzie rangersi, wac-ki. Nie ma co sie spinac tylko pomagac, podpowiadac. Wieczorne spotkania/integracje na Helu - sluzyly miedzy innymi wymianie cennych doswiadczen i wiedzy z tego wlasnie zakresu. Co do poziomu kazdej z grup to wystarczy pojechac i zobaczyc na wlasne oczy lub poogladac zdjecia. My jestesmy mala grupa (juz 5 osob!) i doskonale pamietam poczatki naszej zabawy i poziom mundurowo-szpejowy. Prawda jest taka, zeby sie rozwijac trzeba powiekszac wiedze i uszczuplac stan konta. Nie oszukujmy sie - to nie jest tania zabawa. Nie kazdego - zwlaszcze dopiero zaczynajace i liczniejsze grupy - stac na wystrzelenie poziomu w kosmos "na start". Zreszta to bylo by glupie - cala zabawa to zmudne zdobywanie wiedzy, szukanie po aukcjach, weryfikowanie i kupowanie - jest to proces czasowy ktory trzeba uszanowac i pomagac mlodym grh. Najlepiej swoim przykladem i rozmowa. Zawsze mnie korci zeby powiedziec - jak slysze pozniej na forach - ze tamten ma to a tamten ma zle to - jak widzisz cos nie tak to next time przyjedz na impreze, pokaz jak ma byc i porozmawiaj. Ze stolka i klawiatury to multum geniuszy a jakos dziwnym trafem na imprezach ich nie widac.
Jesli kogos urazilem do przepraszam. Wiecej razem robmy mniej paplajmy na forach.

Konczac posta - chcialbym Wam pokazac nowe 3 galerie na naszej stronie. Sa te zdjecia z DDay Hel. W tej edycji nasza role skupilismy na pokazaniu przez 3 dni jak dzialaja sluzby medyczne 2go batalionu rangersow. Czyli first aid station, praca medyka w warunkach bojowych, praca z rannymi na punkcie medyczym itp. To wszystko bylo elementem dynamicznym. Jak wyszlo to kto widzial ten wie. Ja wiem tyle ze widzowie byli niezadko na poczatku w szoku ale pozniej z zainteresowaniem pytali o kazdy detal. Przemilym akcentem byla wsrod widzow pewna p. dr med. ktora - jak sie okazalo - wzruszylismy do lez.

Zapraszam wiec do galerii - prosze komentujcie, oceniajcie.
Zapraszam na nasze forum i profil facebook-owy.

D-day hel 2012
http://www.2ndrangers.pl/gal_ddayhell11 ... l11_A.html

Medycy "w pracy"
http://www.2ndrangers.pl/gal_ddayhell11 ... l11_B.html

Nasza medyczna diorama first aid station
http://www.2ndrangers.pl/gal_ddayhell11 ... l11_C.html

Zapraszamy tez na nasze forum:
http://2ndrangers.pl/forum/

i nasza strone:
http://www.2ndrangers.pl

Pozdrawiam serdecznie!

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz lut 23, 2012 2:31 pm
przez Piotr S
Po obejrzeniu Waszych galerii, mogę powiedzieć tylko, że życzyłbym sobie bardzo, aby takich grup i ludzi tworzących je z takim zapałem i na takim poziomie, jak Wasza, było w naszym kraju więcej.
Pozdr. P

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz lut 23, 2012 2:37 pm
przez tomkey68
drchiry napisał(a):Zapraszam wiec do galerii - prosze komentujcie, oceniajcie.
Zapraszam na nasze forum i profil facebook-owy.



Tomek , oglądałem te zdjęcia po kilka razy i podpinam się pod słowa Piotrka .
Szacuneczek .
T.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz lut 23, 2012 4:21 pm
przez Andrzej
Z ciekawosci przeczytalem caly watek. W kwestii uwag do koszernosci to kazdy widzi prawda jaki kon jest. Jesli chodzi o aliantow to tak jak mowil Lanc - jest kilka mlodych grup ktore dopiero co zaczynaja przygode. Chocby RZS - a w niej skladzie rangersi, wac-ki. Nie ma co sie spinac tylko pomagac, podpowiadac. Wieczorne spotkania/integracje na Helu - sluzyly miedzy innymi wymianie cennych doswiadczen i wiedzy z tego wlasnie zakresu. Co do poziomu kazdej z grup to wystarczy pojechac i zobaczyc na wlasne oczy lub poogladac zdjecia. My jestesmy mala grupa (juz 5 osob!) i doskonale pamietam poczatki naszej zabawy i poziom mundurowo-szpejowy. Prawda jest taka, zeby sie rozwijac trzeba powiekszac wiedze i uszczuplac stan konta. Nie oszukujmy sie - to nie jest tania zabawa. Nie kazdego - zwlaszcze dopiero zaczynajace i liczniejsze grupy - stac na wystrzelenie poziomu w kosmos "na start". Zreszta to bylo by glupie - cala zabawa to zmudne zdobywanie wiedzy, szukanie po aukcjach, weryfikowanie i kupowanie - jest to proces czasowy ktory trzeba uszanowac i pomagac mlodym grh. Najlepiej swoim przykladem i rozmowa. Zawsze mnie korci zeby powiedziec - jak slysze pozniej na forach - ze tamten ma to a tamten ma zle to - jak widzisz cos nie tak to next time przyjedz na impreze, pokaz jak ma byc i porozmawiaj. Ze stolka i klawiatury to multum geniuszy a jakos dziwnym trafem na imprezach ich nie widac.
Jesli kogos urazilem do przepraszam. Wiecej razem robmy mniej paplajmy na forach.


Podpisuję się pod tym obiema rękami. Choć jeszcze jedno - jeśli ktoś robi coś źle, to trzeba mu to wytłumaczyć, ale na spokojnie. A nie agresywnie atakować delikwenta, w dodatku w mało odpowiednich okolicznościach. Ot, i tyle.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Śr lut 29, 2012 11:12 pm
przez Jackson
Witam,
Po 6 miesiącach zabierania się do napisania tego tekstu, w końcu przyszła mobilizacja i pragnę podzielić się opinią o imprezie z perspektywy widza (o ile to kogoś interesuje :P ) Dla formalności dodam że dla porównania mam wspomnienia z edycji 2008, jeszcze zanim sam zająłem się rekonstrukcją.
Dla przejrzystości rozpiszę to na poszczególne dni zaczynając od wtorku 16.08 bo wtedy właśnie dotarłem na Hel, a opis będzie dotyczył tylko tego czego sam doświadczyłem

16.08
Zakładam że dynamiczne dioramy miały miejsce przede wszystkim w poniedziałek bo we wtorek już takiej dynamiki nie uświadczyłem, a same stoiska nie odbiegały znacznie od tego co mozna było zobaczyć np. W Gostyniu. (Chociaż szybowiec naprawdę był sporym urozmaiceniem) Moje wrażenie może wynikać z popołudniowej pory, kiedy dotarłem w okolice skrzyżowania bądź przygotowaniami do środowej inscenizacji bo faktycznie, cały tydzień, siedząc na plaży, dało się słyszeć terkot karabinów i wybuchy petard niosące się przez las.

17.08
O inscenizacji “Skrzyżowanie” niewiele mogę powiedzieć bo widziałem głównie tablicę “Uwaga wybuchy” (ale dobrze że takie były postawione, podobnie jak MP przy taśmach, chociaż tutaj chyba sprawdziłyby sie lepiej służby mogące użyc przymusu bezpośredniego w stosunku do opornych, typu kilku “dresików” którzy przemaszerowali przez pole jeszcze przed otwarciem go dla publiki). Niestety miejsce inscenizacji skutecznie ograniczało możliwość znalezienia dobrego punktu obserwacyjnego, pomimo że próbowałem z kilku stron. Wiem że założenie było że wojska jadą od plaży (chociaż sporo było tam spadochroniarzy jak na taką wersję) ale lepsza dla widza (czyli dla mnie :P ) byłaby możliwość ustawienia się na drogach, i puszczenie kolumny od strony niemieckiej dioramy. Na plus można zaliczyć tutaj dynamikę pokazu czy np. użycie niemieckiego działa.
Tak jak i 3 lata temu, tak i teraz wielki plus dla orkiestry Pipes & Drums za robienie oprawy dla parad, Co do samej kawalkady; na pewno ciekawie było zobaczyć taką ilość pojazdów historycznych w jednym miejscu, zwłaszcza różne modele jeepów i dodge’y. Postawić można jednak pytanie (które zresztą już chyba padało w niektórych dyskusjach) czy nie było ich za dużo, “rozjeżdzając” miasto. W samych inscenizacjach uczestniczyło ich naraz tylko kilka. Z drugiej jednak strony parada rozciągająca się przez całe miasto oznacza że każdy znajdzie coś dla siebie.
Najlepszy punkt tego dnia, to bez wątpienia prezentacja multimedialna na baterii. Drobny pośliźg czasowy z przyczyn technicznych można wybaczyć (W ogóle w porównaniu do imprezy 2008 gdzie czekałem czasem 1-2 godziny w tym roku obyło się praktycznie bez obsuw) bo klimat nadrabiał za całość, od strażników na bramie, których próbowałem wymanewrować zagadując po niemiecku, po “lądujących” spadochroniarzy i potyczki gdzieś tam w tle, naprawdę można było się poczuć jak w normandii ;p Od strony merytorycznej już tak kolorowo nie było bo wysłuchiwanie nazwisk wszystkich dowódców niemieckich jakoś pasjonujące nie było, a chłód dawał się we znaki. W części amerykańskiej siłą rzeczy dużo nowego się nie dowiedziałem ale dla przeciętnego widza na pewno było to ciekawe.

18.08
Wykład dotyczący willysów na scenie obok ratusza był jedynym z tej serii który miałem przyjemność obejrzeć. Był on jednak bardzo interesujący zarówno ze względu na samą prezentację różnych modeli jak i 3 egzemplarze tam stojące.
Wieczorna inscenizacja „Spadochroniarze w mieście” miała swoje słabsze i mocniejsze strony. Publika była dość ciasno pościskana pod budynkami ale „lądujący” spadacy byli całkiem sporym zaskoczeniem. Atak zza bankomatu trochę psuł efekt ale główną siła była tutaj narracja (ale o tym może za chwilę przy kolejnej inscenizacji). Spadaka na wieży niestety ze swojego miejsca nie widziałem.

19.08
Inscenizacja na baterii była zdecydowanie najlepszą w czasie całej imprezy. Do atutów zaliczyć można rozległość i „zagospodarowanie terenu”, wykorzystanie zarówno kolejki, niszczyciela czołgów (strzelający tuż przed widownią naprawdę robił wrażenie), shermana. Najważniejsza była tutaj jednak narracja (no może poza standardowym „mówi londyn” ;p), która poprzez spersonalizowanie potyczki i zwracanie uwagi na epizody takie jak ten z medykiem czy „polskiego” dowódcy, naprawdę pozwalała się wczuć w inscenizację. Dlatego też właśnie ta inscenizacja najbardziej przypadła mi do gustu Wrażenie trochę psuła odległość pozycji amerykańskich od publiki, mimo że strategicznie stałem na wzgórzu nad drogą to niewiele z tego co się działo dookoła szybowca i przy pociągu byłem w stanie dostrzec (dlatego kolejny plus dla narratora)

20.08
Lądowanie na plaży jako główna inscenizacja i najbardziej rozreklamowana niestety wypadło dość kiepsko. Na pewno fajnie było zobaczyć oddział wyskakujący z amfibii, natarcie przez wodę i wychwalanych już w tym wątku medyków (świetna robota!). Z tego co mi wiadomo to jednak ta sama nawałnica która zrobiła „bajorko” przesunęła też wał pod same umocnienia niemieckie przez co bezpośrednia walka odbywała się na wyciągnięcie ręki. Od momentu samego lądowania do zdobycia bunkra, jeśli nie liczyć wspomnianych medyków, było dość niemrawo. Siadł ładunek na wiewiórce, amerykanie prawie nieśmiertelnie dobiegali pod sam wał, a kiedy już dobiegli była chwila przestoju. Pirotechnika też nie porywała (zwłaszcza że w niedzielę trochę przesadzili w drugą stronę). Zdaje sobie sprawę że trochę warunki pogodowe wpłynęły na kształt inscenizacji ale jednak czegoś brakowało. Inna kwestia to już wspomniane nieszczęsne worki na śmieci (co jeszcze można przełknąć) ale ciąganie broni po piasku, czy ładowanie jej do wody (no ok, ok, realizm ale wyobrażam sobię minę właściciela ) i luźno wiszące wyposażenie nie sprawiały najlepszego wrażenia. PS. Kawałki bunkra walały się po plaży jeszcze tydzień po imprezie :/

21. 08
Ostatnia inscenizacja była chyba najbliżej tego co pamiętam z roku 2008 ale chodzi mi tu bardziej o formułę niż o jakość. Na plus na pewno miejsca dla publiczności zarówno na dole jak i nad polem bitwy. Dzielna załoga działa przeciwapancernego równiez się spisała. Pomimo porozwieszania siatek nie dało się uniknąć wrażenia że spadacy atakują „z parkingu”, natomiast natarcie idące główną drogą, przy oprawie wybuchów i dymu wypadło dużo lepiej. Apropos wybuchów to jednak ekipa pirotechniczna za bardzo podkręciła śrubę na tak „zamkniętej” przestrzeni, zwłaszcza przy brakach dnia poprzedniego. Co zresztą skończyło się chyba nieciekawie biorąc pod uwagę obecność karetki po inscenizacji. Inscenizacja była mimo to całkiem niezła.

Wybaczcie obszerność mojej pisaniny ale trochę mi się nazbierało przez 6 miesięcy, a i tak starałaem się zawrzeć to co najważniejsze. Podsumowując, na plus zaliczyć można dobre planowanie i brak obsuw co się dawało we znaki parę lat wstecz. Narracja dodająca charakteru inscenizacjom i czyniąca je ciekawszymi niż tradycyjne „niemcy atakują, amerykanie się bronią i się strzelają.” (przy okazji pytanie do organizatorów, na ile te scenariusze były oparte na prawdziwych postaciach, a ile zostało wymyślonych (np. Oficera polskiego pochodzenia w 82div, wspomnianego na baterii, gdzieś tam znalazłem). Innym atutem imprezy jest różnorodność wydarzeń; inscenizacje, parady i prezentacje.
Z drugiej strony odnieść można błędne wrażenie że walki w normandii Amerykanie wygrywali z łatwością, nawet nie chodzi mi tu o filmość niektórych scen bo taka specyfika inscenizacji, ale ogólne wrażenie że może zginie kilku spadochroniarzy albo rangersów ale wystarczy że podjadą dwa czołgi, kilka jeepow i wojna wygrana. Jak dla mnie zabrakło jakiejś inscenizacji pokazujacej ze jednak tak łatwo nie było (wiem ze historycznie Amerykanie dość szybko sie uporali); czy to klimaty Caen czy wiekszy opór na plazy Omaha. Druga kwestia która psuła odbiór to wspomiane już przeze mnie traktowanie broni, i taka dość „rozluźniona” postawa w niektórych okolicznościach, ale zostawiam to regulocjom wewnątrz grupowym, nie mnie wyrokować.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz mar 01, 2012 12:09 pm
przez krzczajka
Co do traktowania broni z pewnych źródeł wiem, że właściciel tej broni generalnie ubolewa, że na szkolenie przed jej użyciem pozostawia się zbyt mało czasu, zakładając, że rekonstruktorzy się na niej znają, co nie do końca jest prawdą :)

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz mar 01, 2012 9:07 pm
przez Baniak
krzczajka napisał(a):Co do traktowania broni z pewnych źródeł wiem, że właściciel tej broni generalnie ubolewa, że na szkolenie przed jej użyciem pozostawia się zbyt mało czasu, zakładając, że rekonstruktorzy się na niej znają, co nie do końca jest prawdą :)


Poruszyłeś Krzychu ważną kwestię, którą można odnieść ogólnie. Przed każdą inscenizacją powinno być szkolenie z użycia danej broni,
nieważne czy ktoś jej używa pierwszy raz czy n-ty z kolei. Przynajmniej właściciel będzie spokojny, że powierza ją w dobre i pewne ręce.
Poza tym wiele grup ma w swoich szeregach osoby, które takie szkolenia przed inscenizacją przeprowadzają, co jest niewątpliwie godne
naśladowania.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz mar 01, 2012 10:23 pm
przez krzczajka
Problem obsługi broni jest większy przy broni automatycznej (KM-y) i połautomatycznej (w tym głównie amerykańskiej). Na własne oczy widziałem uszkodzony trwale podajnik w Maximie, kiedy ktoś mocował się z taśmą na inscenizacji i wygrał ;D . Widziałem też mausera w którym przekręcono bezpiecznik przy nie napiętej iglicy, co można zrobić tylko z pomocą kolby drugiego karabinu, w rezultacie czego nastąpiło ukręcenie iglicy. Drugi problem jest taki, że wielu ludzi po prostu nie szanuje powierzonej im broni, co jest o tyle dziwne, że manewrując ze swoim dekusem zwykle uważa się żeby go nie upuścić itp.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz mar 01, 2012 10:30 pm
przez war correspondent
To nie jest dziwne! Ot po prostu nadal pokutuje przeświadczenie, że jeśli coś nie jest moje to można to olać i niszczyć. Przecież i tak ktoś to weźmie i naprawi. Co nie???
Jest to przykre.
A również wk.......

M.

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Cz mar 01, 2012 11:10 pm
przez Mako
Tak jak pisze Zwierzak, mnie też to nie dziwi. To już jest taka polska mentalność - dbamy tylko o swoje rzeczy.
A wracając do tematu, szkolenia powinny być przeprowadzane bez względu czy dana osoba potrafi czy jeszcze nie obchodzić się z bronią.
A nóż widelec czegoś nowego się dowie. ;D

Re: D Day Hel 2011

PostNapisane: Pt mar 02, 2012 7:10 am
przez Baniak
Z punktu widzenia dbania o broń to polecam zajrzeć i obejrzeć zdjęcia, sam artykuł ewentualnie "rozwalić" przez google translate:
http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,bro ... ,9412.html

Są jeszcze dwie części:
http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,bro ... ,9430.html
http://www.dobroni.pl/rekonstrukcje,bro ... ,9558.html