W stosunku do Thompsona poprawili na pewno to, że posiada zaczepy do pasa nośnego. Jeśli chodzi o demontaż, to tu niestety zdecydowanie nie dorównuje marushinowi, ale nie ma się co dziwić za tą cenę. Poza suwadłem zamka i dźwignią spustu, praktycznie wszystko jest nieruchome. Przyrządy celownicze są uproszczone (tylko jeden nastaw przeziernika, bez możliwości regulacji, czy pokręcenia sobie śrubami do nastawów). Waży ok. 3.5 kg, czyli mniej niż oryginał. Natomiast zewnętrzne odwzorowanie jest wykonane nieźle, chociaż nie ma na nim np. kopii oryginalnych bić, a jedynie małe dyskretne Made in Spain z boku

Tak czy owak - ja dla siebie będę się decydował na Denixa, jak dla mnie jest wystarczająco dobrze zrobiony wizualnie. Jeśli miałbym wydać ponad dwa razy tyle na marushina który po 2-3 wypadach przestanie mi i tak strzelać (tak pokazuje praktyka większości marushinów u nas w Grupie), to wolę zaoszczędzić kasę i przeznaczyć ją na jakieś inne fanty. Nie mówiąc już o dodatkowych "atrakcjach" ściągania marushina zza granicy (a w Polsce chyba już nikt ich nie sprzedaje), czyli ryzyko cła, ryzyko zaginięcia przesyłki itd., ale wiadomo - co kto lubi
